Pakeezah (Indie 1971 - hindi)
Pakeezah (Indie 1971 - hindi)
Scenariusz: Kamal Amrohi
Reżyseria: Kamal Amrohi
Muzyka: Ghulam Mohammed
Obsada: Ashok Kumar, Meena Kumari
Czas trwania: 146 min
Młoda prostytutka odrzucona przez rodzinę męża, umiera z tęsknoty i rozpaczy na cmentarzysku, pozostawiwszy na świecie córkę Nagris (Meena Kumari). Ta wychowuje się w domu publicznym. Jako wykształcona i utalentowana kurtyzana, zyskuje sławę i rozgłos. Pewnego dna obudziwszy się w pociągu znajduje liścik między stopami od cichego wielbiciela.
Zakochuje się w jego słowach bez reszty
i każdego wieczora wypatruje jego oblicza. Dzięki zrządzeniu losu spotyka ukochanego Salima (Ashok Kumar)
i zakochują się w sobie. Gdy przychodzi do zawarcia małżeństwa, Nagris (właściwie już Pakeezah) zdaje sobie sprawę, że nie da się zerwać z przeszłością i wraca do domu publicznego…
Jakby przyszło na ścisłość, Salim nie zakochuje się w Nagris, tylko w jej stopach. Film jest tak na dobrą sprawę o niczym. Kręcono go kilkanaście lat i to się czuje. Czas jakby stał w miejscu. Główna heroina ciągle śpiewa, duma, marzy, tańczy, kontempluje, rozmyśla – a ja się zastanawiam, kiedy koniec?
Prawdziwą ucztą dla widza są krajobrazy i scenografia. Muzyka mnie nie porwała do tańca, ale utrzymuje klimat i to chyba wystarczy.
Przyznam, że nie do końca nadążałam za rozumowaniem reżysera i dodatkowo miałam problem z rozróżnieniem Pań.
Poza tym, że film ciągnie się niemiłosiernie, mamy tutaj troszkę akcji – poranione słonie i ich akt zemsty oraz końcowy taniec we krwi – tyle.
Film ten na pewno stanowi zapis jakiejś części indyjskiej kultury (dokładnie świata urdu): dwory, pałace, honor, świat domów publicznych (tawaif) i cała paleta towarzyszących temu uczuć i zachowań.
Jednak jest to jeden wielki melodramat, w którego skład wchodzi tragedia odtwórczyni głównej roli Meeny Kumari (zmarła po zakończeniu zdjęć, była alkoholiczką).
Niestety nie potrafię się zmusić do pochwalenia tego obrazu, gdyż po prostu nie ma w nim niczego, co by choć przez chwilę mnie w nim urzekło. Wszystko jest sztuczne, nieautentyczne i nieskładne.
Do obejrzenia Paakezah podeszłam z wielkim optymizmem i nadzieją na dobre kino – rozczarowanie przyszło bardzo szybko. Po 20 minutach wiedziałam, że z rozrywki nici … Ten film jest dowodem na to, że klasyk nie daje gwarancji na udany wieczór.
Alaap (Lata Mangeshker)