Żeglarz na koniu - Irving Stone
Żeglarz na koniu - Irving Stone
22-08-2017
W piwnicy naprzeciwko sopockiego dworca jest mały antykwariat. Półki uginają się pod książkami. Zdają się walić na głowę. Każda z nich za pięć złotych. Leżą, stoją. W ścisku, w chaosie, bałaganie. Nie znajdziesz tu czegoś, czego szukasz. Trzeba zdać się na przypadek. I za sprawą przypadku wyszłam z tego miejsca z nieznanymi mi opowieściami lubianego Balzaka i ze znaną mi powieścią o Jacku Londonie.
"Żeglarza na koniu" czytałam wiele lat temu zanurzona w zieleń pewnego lata, odpoczywając od liter w świetle jeziora. Porażona człowiekiem tak żarliwym, który z taką pasją kształtował swój los i przemieniał go w porywającą literaturę. W miarę zbliżania się do końca książki mroczniałam. Jak i on. Coraz bardziej samotny, coraz bardziej oszukany aż po wyliczoną przez siebie śmiertelną dawkę morfiny. Czterdzieści lat, pięćdziesiąt książek, szesnaście lat pisania.
Wczoraj przebiegłam przez tą książkę jeszcze raz ciesząc się powrotem Londona w moje życie,
znów stęskniona z powrotem do tego, co pisał. Przed końcem jego życia i książki zatrzymałam się obawiając się, że smutek utrudni mi zasypianie. Doczytałam dopiero dziś. Sto lat minęło od jego śmierci, a za sprawą pióra Irvinga Stone'a, i dziś mogłam znowu opłakać jego odejście. Ciesząc się, że był, że mogę go dalej odnajdować w jego książkach.
Irving Stone
pisze w "Żeglarzu na koniu" ("Sailor on Horseback" z 1938 roku, mam przed sobą wygrzebane na półce wydanie z 1976 roku) o życiu Londona
bardzo sugestywnie, barwnie. Można mu towarzyszyć od pierwszych chwil opuszczenia przez ojca, odnajdowania przyjaciela w ojczymie, w głodzie, w zmaganiu się z morzem podczas wypraw przemytniczych, w śniegach Alaski pośród poszukiwań złota, w dramatycznych relacjach z kobietami, w rozstaniu z żoną, w przeżywaniu utraty więzi z córkami, ale przede wszystkim w pasji pisania. Wdzięczna jestem autorowi za tę biografię, podobnie jak i inne - "Udrękę i ekstazę" o Michale Aniele,
"Pasję życia" o van Goghu
i "Pasje utajone" o Freudzie.
To, co łączy te wszystkie książki i opisywane w nich postacie to żarliwość przeżywania życia i przetwarzania go w sztuce i w terapii.