Sloneczniki

Asyż świętego Franciszka

Asyż świętego Franciszka

12-01-2013
- grudzień 2012

Asyż to miejsce, które mnie urzekło lata temu.

I temu urzeczeniu pozostałam wierna do dziś.

Sprzed lat mam jeszcze w pamięci puste o świcie miasteczko,

w którym zza zakrętu pojawiło się nagle kilku roześmanych franciszkanów. Czas się zatrzymał. Równie dobrze mógłby być rok 1190 i ośmio/dzieięcioletni Franciszek mógłby spać w jednym z domów, zanim wyruszy do szkoły parafialnej przy kościele świętego Jerzego.  A może kto wie, czy jednym ze śmiejących się  nie był on sam?

Jak wyglądał? Może tak, jak go przedstawia najstarsze wyobrażenie z XIII wieku z Sacro Speco w Subiaco?

Jego osoba porusza nie tylko ludzi wierzących. Tyle już lat. XII wiek to dość odległy czas, a jednak pokonując odległość setek lat oddziaływuje na nas postać człowieka, ktorego imię już na początku stało się przedmiotem sporu rodziców (Pika i Pietro Bernadone).

Na chrzcie nazwany przez matkę Janem (na cześć Jana Chrzciciela lub umiłowanego apostoła Chrystusa) stracił to imię na rzecz Franciszka. Ojciec zmienił mu je rzekomo oddając tym cześć Francji wdzięczny za zyski w interesach.  Czyżby już na początku życia towarzyszyło Franciszkowi rozdarcie między pokłon składany duchowości a materii?

Początek trzynastego wieku - zaledwie dwudziestoletni Franciszek doświadcza kolejno wojny z sąsiadującym z Asyżem miastem Perugia, uwięzienia z powodu zdrady przyjaciela i  i uwolnienia w wyniku ciężkiej choroby. Trzeba było jednak dopiero kolejnej wojny z Apulią i nawrotu choroby,  by w Spoleto przeżył on wizję przemieniającą jego dotychczasowe życie.

Ponad 400 lat potem Jusepe de Ribera przedstawił jego przemianę w dość odlotowy sposób.

 

Być może ludziom współczesnym Franciszkowi pocałunek pokoju złożony na twarzy trędowatego przez żołnierza szkolonego do zabijania mógł się wydać szaleństwem. A jednak temu szaleństwu Franciszek

pozostał wierny aż do końca. Począwszy od  zbuntowania się  ojcu. Kiedy wybory Franciszka zaczynają przynosić ojcu straty materialne (widzicie Franciszka wynoszącego ojcu bele bawełny, by je spieniężyć na zbożne cele?) ten każe uwięzić go, a potem poddaje sądowi biskupiemu. Kogo z młodych stać byłoby na tak odważne przecięcie pępowiny z ojcem, jak oczynił to publicznie podczas tego sądu Franciszek, rozbierając się z szat i oddając je ojcu? To czas przejścia w bogactwie  urodzonego człowieka do prostoty brązowej tuniki biedaków i bosych stóp, do pochwały życia, wdzięczności za nie Bogu w pieśni - modlitwie:

 

Pochwalony bądź, mój Panie, ze wszystkimi Twymi stworzeniami,
nade wszystko z panem bratem Słońcem,
bo jest on lampą dnia i nim rozświetlasz naszą drogę.


Jakże on piękny, promieniejący i pełen blasku.
O Tobie, o Najwyższy, daje nam wyobrażenie.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę Księżyc i gwiazdy:
stworzyłeś je na niebie, jasne, cenne i piękne.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez brata Wiatr
i przez powietrze, słotę, spiekotę i każdą pogodę,
którymi wspierasz wszystkie Twe stworzenia.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę Wodę,


która jest bardzo użyteczna, i pokorna, i czysta.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez brata Ogień,
który rozświetla mroki nocy:
piękny on, radosny, nieprzejednany i silny.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez matkę naszą Ziemię,


która nas żywi i utrzymuje,
wydając wszelki owoc,

barwne kwiaty i zioła.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez tych, którzy z miłości do Ciebie przebaczają,
znosząc chorobę i niepowodzenia.

 

W jego historii życia zdarzyły się różne fakty. Mówi się o wyzwaniu rzuconemu  muzułmańskiemu sułtanowi, ktoremu  Franciszek zaproponował (przedstawione na freskach  Giotto)



   jako próbę wiary  przejście przez ogień - jego i derwiszy muzułmańskich. Nawet jeśli ci odmówili, to sułtan wprawiony w podziw chronił dalszą pielgrzymkę Franciszka swym glejtem. Może dlatego w jego Asyżu



 od 1986 roku co roku odbywają się zainicjowane przez Jana Pawła II światowe dni modlitwy. O pokój modlą się tam obok siebie chrześcijanie, muzułmanie, buddyści, hinduisści, dżiniści, sintoiści, żydzi, czy przedstawiciele religii afrykańskich i indiańskich.


tu w Iraku wspólna modlitwa muzułmanów i chrześcijan


Osobiście najlbiższa mi jest modlitwa świętego Franciszka:

Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju.
Tam, gdzie nienawiść – pozwól mi siać miłość,
gdzie krzywda – przebaczenie,
gdzie zwątpienie – wiarę,
gdzie rozpacz – nadzieję,
gdzie mrok – światło,
tam gdzie smutek – radość.
Spraw, Panie, abym nie tyle szukał pociechy,
ile pociechę dawał;
nie tyle szukał zrozumienia, co rozumiał
nie tyle był kochany, ile kochał.

Albowiem dając – otrzymujemy,
przebaczając – zyskujemy przebaczenie,
a umierając – rodzimy się do życia wiecznego.

 

Z myślą o nim zarówno tych, którzy kojarzą go z miłością do zwierząt i patronowaniem ekologii, jak i tych, których wzrusza jego bliskość Chrystusowi w stygmatach, zapraszam na wieczorny spacer po kilku miejsca jego Asyżu. W czas przed  Bożym Narodzeniem.

 

 
























Pisząc o świętym Franciszku i Asyżu, nie moge nie wspomnieć o dwóch franciszkaninach, wobec których czuję wielką wdzięczność. Chodzi o Ciebie,  Sebastianie i Ciebie, Piotrze:)

P.S. Czemu zabrakło tu świętej Klary z Asyżu?

1194-1253 na fresku w Asyżu