Sloneczniki

Wieś – Iwan Bunin

Wieś – Iwan Bunin

22-11-2015


To kolejna - obok "Liki", Róży Jerycha" i "O Czechowie".- książka Iwana Bunina,



którą tu opisuję. Zafascynowana i przerażona stworzonymi przez niego obrazami rosyjskiej wsi. Sugestywnymi, okrutnymi, wieszczącymi zagładę. Los głównych bohaterów, braci Kuźmy i Tichona Bunin wpisuje w czas po rewolucji 1905 roku,




 w pierwsze próby wyrównywania krzywd. Dwanaście lat przed rewolucjami: lutową i październikową,



 które utopią Rosję w krwi.


Wiele obrazów wstrząsa mną


- obraz smutnego pełnego rezygnacji ślubu ze złamaną upokorzeniem Młodą (ciemność zabłoconej od wnoszonego na butach topniejącego śniegu cerkwi, z której   młodzi wychodzą  w srogą zamieć)



- obraz umierania Iwanuszki, który nie chce się dać śmierci,



poddaje się jej dopiero zrozumiawszy, że inni czekają już na tę śmierć przygotowując dla niego trumnę

- Kuźma załamany w dniu śmierci Iwanuszki, dobity widokiem ptaka zdechłego w klatce, swoją chorobą i brakiem choćby jednego ciepłego słowa od kogokolwiek



- "kruki na dziewiczo czystym śniegu", wspomnienie śmierci Iwanuszki, poczucie swego zmarnowanego życia, westchnienie Kuźmy " Boże, zlituj się nade mną, wyprowadź mnie stąd" a droga wyjścia jedna - śmierć



Bohaterowie "Wsi" to dwaj starzejący się braci Kuźma i Tichon. Dręczy ich

- poczucie przemijania życia ("Dni przeciekają niby woda między palcami - ani się obejrzał, jak nadeszła pięćdziesiątka, a teraz niedługo koniec wszystkiemu" jak myśli Tichon)

- poczucie bezsensowności życia (refleksja Kużmy, który czuł się "przybity potrzebą wypowiedzenia swojej własnej duszy, wyjaśnienia wszystkiego, co kaleczyło jego własne życie. W tym życiu najstraszniejsze było to, że było takie zwykłe, codzienne i z taką niepojętą szybkością rozpraszało się na drobiazgi")



- doświadczenia chorego Kuźmy ("Bezlitosnym, obcym i dziwnym wydaje się zazwyczaj chorym normalne życie.")

- przeczucie, że otaczający ich świat, w tym Rosja, zdąża do klęski

            -" linieje, wszystko linieje" - refleksja Tichona w związku z wyrąbywaniem lasów

            - "Nowa Rosja! Będzie jeszcze gorsza niż dawna! -  na obrzeżach tego, co się dzieje we wsi, z jej mieszkańcami i słychać już zbliżającą się burzę zmian rewolucyjnych

            - "Wilgotny, zimny wiatr, dmący z pola, targał kosmyki jego siwych włosów. I Kuźma przypomniał sobie ojca, dzieciństwo... " Rosjo, dokądże pędzisz?- przyszedł mu do głowy okrzyk Gogola"



- przerażająca ich perspektywa śmierci (Tichon do brata:
" Ach, bracie miły, niedługo i my staniemy na sądzie przed Jego tronem



 Czytam wieczorami brewiarz i płaczę, szlocham nad tą książką. W głowę zachodzę, jak to można było takie słodkie słowa wymyślić"



Zaczyna bratu czytać:"Płaczę i szlocham, gdy wspomnę o śmierci i widzę piękność naszą, stworzoną na obraz Boży, leżącą w grobie, wstrętną, oniemiałą, pozbawioną ludzkiego wyglądu... Zaiste, wszystko ludzkie - proch i marność, a życie - sen i mara. Albowiem bezcelowe jest życie wszystkiego ziemskiego. Pismo Swięte mówi: wówczas pokój osiągniemy, gdy legniemy w grobie, gdzie wspólnie przebywać będą królowie i żebracy".)

Bunin to mistrz opisywania przyrody tak, by odpowiadała stanom duszy bohaterów. Czytając go nie wiem już, czy to zima wtargnęła do ich dusz, czy ich stan zamroził świat wokół nich.



- "Zima była długa i śnieżna. Pola, słabo bielejące pod sinawym chmurnym niebem, stały się jakieś szersze, większe i jeszcze bardziej pustynne. Na tle pierwszego śniegu jaskrawiej odcinały się chałupy, stodoły, łoziny i gumna.  Potem przyszły zawieje i namiotły, nawaliły tyle śniegu, że wieś nabrała jakiegoś północnego, dzikiego wyglądu. Czerniały już tylko drzwi i okienka, ledwie widoczne spod nawisłych czap śniegu i spomiędzy bieli gęstych zasp. Po zamieciach nad szary, stwardniały śnieg na polach przyszły ostre wiatry i zerwały ostatnie brązowe liście z samotnych dębów w parowach"

- "Znowu głęboko rozdarła się czarna ciemność, zamigotały krople deszczu i na pustkowiu w martwym błękitnawym świetle zarysował się kontur konia o chudej szyi. Na tle czarnym jak atrament błysnęło w oddali i znikło blade, metalicznie zielone pole owsa, a koń podniósł głowę - i Kuźmie zrobiło się strasznie".



O tytule: "Cała Rosja to jedna wieś!"