Sloneczniki

Pod elektrycznymi chmurami (Rosja 2015)

Pod elektrycznymi chmurami (Rosja 2015)

10-10-2015
- świat po katastrofie
Reż.  i scenariusz: Aleksiej German młodszy

2015
rosyjski
tytuł; Под электри́ческими облака́ми
IMDb 6.2/10
Srebrny Niedźwiedź w Berlinie za zdjęcia (Jewgienij Prowin, Siergiej Michalczuk)

nominacja dla reżysera Aleksieja Germana juniora (do Złotego Niedźwiedzia w Berlinie i w Wiesbaden)



motto filmu:

«Linia i modelowanie nie istnieją. Rysunek - to stosunek kontrastów lub po prostu stosunek dwóch barw, czarnej i białej» Paul Cezanne

Film Aleksieja Germna młodszego



przygnębił mnie  i rozdrażnił. Czekałam, kiedy się skończy. A teraz trwa metaforycznymi obrazami  w pamięci.


Niedokończona budowa,



wszędzie porzucone, nikomu niepotrzebne przedmioty, wśród nich monstrualnej wielkości figura Lenina, na którego głowie ktoś staje ... na głowie.
 






Pustka krajobrazów



 skutych lodem,



zasypanych śniegiem. W tej scenerii pojawiają się i znikają ludzie nazwani, przyjętym z rosyjskiej literatury, terminem лишние (lisznije) - zbędni.



Bohaterom zimno,



pociągają nosami. Nie rozgrzewa ich perspektywa klimatu tropikalnego za 20 lat. Krążą osaczeni obcymi językami japońskich klientów, chińskich turystów, kirgiskich gastarbeiterów.



To świat po katastrofie. Była sobie kiedyś nauka, sztuka, był dla kogoś ważny Malewicz,



Pietrow-Wodkin.



Wszystko to przeminęło, zastąpiono to odgrywaniem wojen między  przebranymi za elfy dorosłymi dziećmi. Wszyscy tu chorują na niedojrzałość, niedookreśloność, niejasność, gubią rzeczy, gubią się i siebie. Dzieci opłakują wyjazdy matek niewiadomo dokąd, nie wiadomo na jak dlugo. Ofiary uważa się za winne, na odwagę stać straceńców, którym rodzinę zabiła bomba na Ukrainie. Płacą za nią drogo. Bezsilni patrzymy na porywanie dziewczynek,



 na zabijanie kobiet. Trwa wywiad z kimś, z kogo próbuje się robić bohatera, bo podczas puczu 1991 roku walczył w obronie Jelcyna. Dziś nie pamięta on już po co i dlaczego. Ktoś nas zaprasza w głąb własnego snu, a nim wdzięczność kogoś zamordowanego w młodości: tylko tobie jeszcze się śnię, inni już o mnie zapomnieli.
Dziwny film. Letargiczny, somnambuliczny, z obrazami czasem poetyckimi, melancholijnymi, czasem brutalnymi w swym realizmie np w scenie, gdy leżąc wśród powalonych narkotykami nastolatków



 jeden z bohaterów z trudem próbuje się wyrwać z odurzenia, by towarzyszyć komuś w obronie pokrzywdzonej dziewczynki. Daremnie. Ponownie zapada w sen szepcząc tylko: zabiją cię.
Powtarzającym się refrenem filmu jest pytanie o wojnę. Będzie wojna? Będzie. Jego siła wynika z tego, że film powstał w koprodukcji rosyjsko-ukraińskiej. Myślałam, że Rosja i Ukraina wspólną mają już tylko linię walk.



Nadzieję doczepiono tu sztucznie, jak skrzydła motyle do żaby. Porwanym udaje się uciec,



 osieroconym znaleźć nowego ojca, padają obietnice o nowym życiu. Wierzę przedstawionej nawet nie rozpaczy, bo do niej potrzebna siła, raczej apatii. Trudno mi uwierzyć w niepewną nadzieję dla bohaterów tej historii, która rozgrywa się pod niebem reklamy. Może nadzieję możemy czerpać ze wspomnianej koprodukcji filmu: rosyjsko-ukraińsko-polskiej?