Sloneczniki

Daleko od domu - Saroo Brierley

Daleko od domu - Saroo Brierley

05-08-2015

Ostatnio zdarzyło mi się przeczytać dwie książki o indyjskich dzieciach adoptowanych poza subkontynentem, które wracają do Indii na spotkanie ze swoimi biologicznymi rodzinami. "Daleko od domu" jest jedną z nich. Autentyczność jej polega na tym, że pisze ją mężczyzna, którego imię ma mu przypominać o jego indyjskich korzeniach, a nazwisko mówi o tożsamości Australijczyka z Tasmanii.



W tytułach rozdziałów opowieści powtarzają się słowa: zaginięcie, szukanie, odnalezienie i spotkanie.  Szczególnie uderzyło mnie szukanie. Saroo zaginął mając pięć lat. Jego nowa australijska mama pomogła mu w pielęgnowaniu wspomnień z życia w Indiach i to one trzydziestoletniemu mężczyźnie umożliwiły przez osiem miesięcy po wiele godzin dziennie przeszukiwanie z pomocą Google Earth 1/4 Indii, by odnaleźć kilka obrazów stacji zapamiętanych z dzieciństwa. Jego wytrwałość poraża, odnalezienie indyjskiej rodziny zdumiewa. Rok, jaki dzieli moment odnalezienia swojej miejscowości od chwili przyjazdu do niej i próby spotkania z rodziną - zastanawia.

Saroo pisząc o tym  odwołuje się do Ganeśa, wg hindusów Pana Początków, patrona liter i ksiąg.
Trudno mi uwierzyć, że pięcioletni chłopiec przeżył i zapamiętał to, co przedstawia rozdział "Wspomnienia".



 Urodzony z ojca muzułmanina, matki hinduski, opuszczony przez ojca pamięta trud życia, w którym na utrzymanie czwórki dzieci matka zarabia od rana do wieczora pracując na budowie, a jego starsi bracia żebrząc, podkradając jedzenie, sprzedając co się da. We wspomnieniach dominuje głód, silna więź między rodzeństwem i dużo swobody. Po ścisku Indii przestrzenie Australii sprawiają na nim wrażenie pustki.  Ale swoboda w Indiach stała się przyczyną jego zaginięcia. Saroo bardzo sugestywnie pokazuje Kalkutę, jej dworzec,



życie nad rzeka Hooghly,



most Howrath. Dla małego dziecka to niebezpieczne miejsca. Przeżyć tam  tygodnie samemu graniczy z cudem. Podobnie w domu dziecka Liluah, choć już nie w Nawa Dźiwan (Navjeevan).





W obu przedstawianych przez autora, na ulicach Kalkuty i w Liluah,  miejscach ciało dziecka może być narażone na wykorzystanie seksualne.


Oprócz narratora Saroo są w tej opowieści jego dwie matki. Ta, która zrozpaczona zaginięciem dziecka dziesiątki lat czeka modląc się o jego powrót nie zmieniając miejsca zamieszkania



 i ta, którą niepokoją poszukiwania pokazujące jej, że jej miłość nie wystarcza adoptowanemu synowi.



Wspominając życie swoich australijskich rodziców Saroo pisze, że " Mamę zawsze fascynowały Indie i orientowała się, w jakich warunkach żyje tam wielu ludzi: w 1987 roku Australia miała 17 milionów obywateli, podczas gdy w Indiach w tym samym roku około 14 milionów dzieci w wieku poniżej dziesięciu lat zmarło z powodu chorób i niedożywienia". Wielu taka statystyka poruszy, dla nielicznych stanie się fundamentem decyzji, które zmienią ich życie: australijska mama adoptowała z Indii dwóch chłopców.



 Mimo być może świadomości, że "adoptowane dzieci, niezależnie od tego, czy znały swoich biologicznych rodziców, często mówią o uporczywym, dręczącym uczuciu, że czegoś im brakuje:  bez kontaktu z biologiczną rodziną, a przynajmniej wiedzy, skąd pochodzą czują się niekompletni."



CYTAT:
Saroo decydując się wznowić poszukiwania swojej indyjskiej rodziny: "Niewykluczone, że przeszłość wpływa na zdolność kształtowania przyszłości".