Sloneczniki

Wyspa Klucz - Małgorzata Szejnert

Wyspa Klucz - Małgorzata Szejnert

08-07-2015


Otoczona świergotem ptaków, z obrazem majowej zieleni, gdy podniosę wzrok, czytam kolejną - po wspaniałej "Wśród zywych duchów" - książkę Małgorzaty Szejnert.  Ciałem nad jeziorem Żarnowieckim, duchem na wyspie Ellis przy wybrzeżach Nowego Jorku.  Ellis Island nazwano wyspą  kluczem do Ameryki.



 Tu od kilku godzin do kilkunastu miesięcy przebywają uchodźcy z Europy



 rozpaczliwie zabiegając o to, by przyjęła ich Ameryka.



Odsyłani lub przyjmowani, jeśli nie podpadają pod ograniczenia mówiące, że Ameryka nie chce "idiotów, chorych umysłowo, nędzarzy, poligamistów", chorych na choroby zakaźne, kryminalistów. W ciągu 62 lat działania Ellis Island (1892 - 1954) przez wyspę przeszło kilkanaście milionów ludzi.



Małgorzata Szejnert pisze o tym rzeczowo, a jednocześnie obrazowo.
Cały weekend - dzięki sugestywnym opisom M.S. otaczają mnie ludzie, którzy nadzieję widzieli w Ameryce i ci, którzy decydowali o ich przyjęciu lub odrzuceniu



 pomagając im przetrwać w jak najgodniejszy sposób trudny czas na wyspie lub wzmagając ich upokorzenie.

Małgorzata Szejnert przedstawia nam też kierujących wyspą, niektórzy spośród których sami w swoim czasie doświadczyli pobytu na Ellis Island  wyjeżdżając jako dzieci czy młodzi ludzie z Anglii czy Włoch do Ameryki. Przedmiotem zainteresowania autorki są też relacje zafascynowanych wyspą pisarzy np. takich jak  w Henry James i Wells.
Przedstawiając historię wyspy autorka  wpisuje ją w historię Stanów Zjednoczonych i świata stąd przejmujące opisy kryzysu lat 1930-32,  obaw w czas I Wojny Światowej przed Ormianami uciekających od rzezi tureckich, Rosjanami uciekającymi od okrucieństw rewolucji, Niemcami z Ameryki więzionymi tu w czas I Wojny, przed czerwonymi przybywającymi i przebywającymi już w Ameryce.



 Czas kryzysu lat 30-ch  to czas wzmożonego deportowania z Ameryki. Przestraszona głodem Ameryka nie przyjmuje, ale odsyła. Po wybuchu II wojny milion Japończyków, Niemców i Włochów z Ameryki uznanych za wrogów umieszczono na Ellis Island. Jednocześnie otrzymano dyrektywę -  unikać przyjmowania Żydów z Niemiec i Austrii uciekających. W 2001 roku wyspa przyjmuje najpierw rannych, a potem zabitych przy rozpadzie wież World Trade Center. W historii wyspy Ellis wyraża się historia świata z lat 1892-1954.



W książce historie poszczególnych osób, albo zdarzeń takich, jak  historia cholery przywiezionej na statkach z emigrantami. Z Hamburga przypłynął statek szybko nazwany przez przerażonych Nowojorczyków statkiem śmierci. Po drodze przez ocean za burtę zostały wyrzucone zwłoki dwadzieściorga zmarłych dzieci. Zarazę przywieźli z Rosji emigranci żydowscy.



 Nowy Jork wpadł w panikę. Ogłoszono, że każdy, kto spróbuje zejść ze statku na ląd, zostanie zastrzelony. Dopiero po opanowaniu zarazy na morzu ze statku zeszli także pasażerowie zdrowi. Ta sytuacja wyzwala protesty Amerykanów przeciwko emigrantom. Także kampanie okrętowe z mniejszym entuzjazmem załadowują pokłady dla biedoty.

Opisy zawierają skrzętnie dokumentowane w przepisach dane statystyczne i niezwykłe czarno-białe zdjęcia



 zarówno tych, których na wyspie uznano za godnych wjazdu do Ameryki, jak i tych deputowanych, ale i tych, którzy decydowali o ich losach.

Książka bardzo wciąga przede wszystkim tym, że przedmiotem uwagi są cały czas ludzie. Zawsze mówiłam: tyle jest miejsc na świecie, do których chciałabym pojechać. Do Ameryki mnie nie ciągnie, ale przeczytawszy opowieść Małgorzaty Szejnert, wyspę Ellis chciałabym zobaczyć.