Smak curry (Indie 2013 - hindi)
Smak curry (Indie 2013 - hindi)
Reżyseria: Ritesh Batra - debiut (krótkometraż: The Morning Ritual, Café Regular, Cairo)
Premiera: 2013
11 nagród, 16 nominacji
Tytuły: The Lunchbox, Dabba
Język: hindi
Zdjęcia: Michael Simmons
IMDb 8/10
Decydując się obejrzeć film z Irrfanem Khanem liczę, że zetknę się z czymś prawdziwym, historią, która mnie poruszy. Nauczyłam się tego na takich filmach z nim jak "The Warrior", "The Namasake", "Life in a Metro", "Maqbool" czy "Paan Singh Tomar"
"The Lunchbox" (przetłumaczony na polski jako "Smak curry"") spełnił moje oczekiwania. Cieszę się, że oglądając go w kinie mogłam bardziej poddać się nastrojowi historii.
Niewielu w niej bohaterów:
- Ila (Nimrat Kaur), hinduska, która ma żywszą relację ze swoją sasiadką niż z mężem czy córeczką
- Saajan Fernandes (Irrfan Khan) zamierzający odejść na emeryturę samotny urzednik i uporczywie szukający z nim konktaktu Shaikh (Nawazuddin Shiddiqui).
Na obrzeżu tych trzech osób jeszcze kilka postaci. Z kilkunastu milionów Mumbajczyków
uwaga reżysera i kamera operatora przede wszystkim wyławia tę trójkę. Mimo to czujemy bardzo mocno obecnośc miasta, w obrazach zatłoczonego pociągu,
np którym codziennie bohater Irrfana Khana dojeżdża do pracy. Jeden spośród sześciu milionów współpasażerów. Saajan Fernandes to od lat zastygły w skorupie samotności i nieufności wdowiec, który zanim odejdzie w starość zostanie poddany próbom. Dwie osoby w tym samym czasie nie pozwalają mu usnąć w wieloletniej apatii i rutynie nawyków budząc w nim przyjaźń i miłość.
Smak curry" to historia miłości budowana z zapachu przypraw, smaku pieczołowiecie przygotowanych potraw i ze słów, w których samotni bohaterowie wreszcie mogą się przed kimś odsłonić
czując zrozumienie, współczucie
i z czasem miłość. Dzieląc ze sobą tęsknotę, zarażając się wzajemnie marzeniami.
Codziennie w czas obiadu przez Mumbaj przelewa się fala dostaw. Ze wszystkich zakatków miasta przygotowane w domu potrawy dostarczane są przez roznosicieli do biur i fabryk.
Historię zbudowano na pomyłce w dostawie obiadu w menażkach.
Do biura w czas lunchu. Język potraw, język miłości. Skierowany do męża Ili, by przebić się przez jego obojętność, znajduje odzew w innym mężczyźnie. Coś dla podniebienia
i coś dla ducha. Do każdej dostawy obiadu dołączony jest list. Puste menażki wracają do Ili wraz z odpowiedzią. Czy bohaterowm w koncu uda się spotkać? Czy czeka na nich jakieś szczęście w Bhutanie?
Warto się tego dowiedzieć ogladając film. Stworzony przez debiutanta Ritesha Batrę w niedopowiedzeniach, w zawieszeniu głosu, w obrazie bez słów, czasem w zabawnym lub wzruszjącym dialogu.Zarówno wtedy gdy jesteśmy świadkami wzrastania miłości między bohaterem i Ilą, jak też obserwując rozwój przyjaźni, która powstaje między bohaterem a Shaikhem.
W filmie pokazano pięć relacji między mężczyzną i kobietą:
- Ili i zaniedbującego ją męża
- Ili
i urzeczonego przygotowywanymi przysmakami jak i słowami listów Saayana
- sąsiadki Ili troszczącej się o swego sparaliżowanego męża, ktory żyje wpatrzony w kręcący się nad głową wentylator
- matki Ili (Lilete Dubey) opiekującej się przykutym do łóżki ojcem
- Shaikha i jego latami czekającej na błogosławieństwo rodziców umożliwiające ślub ukochanej
Ten film jak życie: jest w nim czyjaś miłość,
czyjś ślub, czyjś pogrzeb, pokazano w nim samotność
i dramat starzenia się. Bardzo delikatnie a przecież przejmująco.
Już czekam na kolejne filmy Ritesha Batry,
szukając jego krótkometrażówek.
P.S. W filmie cytat z bardzo lubianego przeze mnie amerykańskiego Dymu z 1995 roku.