Sloneczniki

Smak curry (Indie 2013 - hindi)

Smak curry (Indie 2013 - hindi)

11-03-2014
- wejść w cudzą samotność

Reżyseria: Ritesh Batra - debiut (krótkometraż: The Morning Ritual, Café Regular, Cairo)

Premiera: 2013

11 nagród, 16 nominacji

Tytuły: The Lunchbox, Dabba

Język: hindi

Zdjęcia: Michael Simmons

IMDb 8/10


Decydując się obejrzeć film z Irrfanem Khanem liczę, że zetknę się z czymś prawdziwym, historią, która mnie poruszy. Nauczyłam się tego na takich filmach z nim  jak "The Warrior", "The Namasake", "Life in a Metro", "Maqbool" czy "Paan Singh Tomar"

"The Lunchbox" (przetłumaczony na polski jako "Smak curry"") spełnił moje oczekiwania. Cieszę się, że oglądając go w kinie mogłam bardziej poddać się nastrojowi historii.

Niewielu w niej bohaterów:
- Ila (Nimrat Kaur), hinduska, która ma żywszą relację ze swoją sasiadką niż  z mężem czy córeczką


- Saajan Fernandes (Irrfan Khan) zamierzający odejść na emeryturę samotny urzednik i uporczywie szukający z nim konktaktu Shaikh (Nawazuddin Shiddiqui).


Na obrzeżu tych trzech osób jeszcze kilka postaci. Z kilkunastu milionów Mumbajczyków


uwaga reżysera i kamera operatora  przede wszystkim wyławia tę trójkę. Mimo to czujemy bardzo mocno obecnośc miasta, w obrazach zatłoczonego pociągu,


np którym codziennie bohater Irrfana Khana dojeżdża do pracy. Jeden spośród sześciu milionów współpasażerów. Saajan Fernandes to od lat zastygły w skorupie samotności i nieufności wdowiec, który zanim odejdzie w starość zostanie poddany próbom. Dwie osoby w tym samym czasie nie pozwalają mu usnąć w wieloletniej apatii i rutynie nawyków budząc w nim przyjaźń i miłość.
Smak curry" to historia miłości budowana z zapachu przypraw, smaku pieczołowiecie przygotowanych potraw i ze słów, w których samotni bohaterowie wreszcie mogą się przed kimś odsłonić


czując zrozumienie, współczucie


 i z czasem miłość. Dzieląc ze sobą tęsknotę, zarażając się wzajemnie marzeniami.
Codziennie w czas obiadu przez Mumbaj przelewa się fala dostaw. Ze wszystkich zakatków miasta przygotowane w domu potrawy dostarczane są przez roznosicieli do biur i fabryk.
Historię zbudowano na pomyłce w dostawie obiadu w menażkach.


Do biura w czas lunchu. Język potraw, język miłości. Skierowany do męża Ili, by przebić się przez jego obojętność, znajduje odzew w innym mężczyźnie. Coś dla podniebienia


i coś dla ducha. Do każdej dostawy obiadu dołączony jest list.  Puste menażki wracają do Ili wraz z odpowiedzią. Czy bohaterowm w koncu uda się spotkać? Czy czeka na nich jakieś szczęście w Bhutanie?
Warto się tego dowiedzieć ogladając film. Stworzony przez debiutanta  Ritesha Batrę w niedopowiedzeniach, w zawieszeniu głosu, w obrazie bez słów, czasem w zabawnym lub wzruszjącym dialogu.Zarówno wtedy gdy jesteśmy świadkami wzrastania miłości między bohaterem i Ilą, jak też obserwując rozwój przyjaźni, która powstaje między bohaterem a Shaikhem.


W filmie pokazano pięć relacji między mężczyzną i kobietą:
- Ili i zaniedbującego ją męża


- Ili


i urzeczonego przygotowywanymi przysmakami jak i słowami listów Saayana
- sąsiadki Ili troszczącej się o swego sparaliżowanego męża, ktory żyje wpatrzony w kręcący się nad głową wentylator
- matki Ili (Lilete Dubey) opiekującej się przykutym do łóżki ojcem 
- Shaikha i jego latami czekającej na błogosławieństwo rodziców umożliwiające ślub ukochanej

Ten film jak życie: jest w nim czyjaś miłość,


czyjś ślub, czyjś pogrzeb, pokazano w nim samotność


i dramat starzenia się. Bardzo delikatnie a przecież przejmująco.

Już czekam na kolejne filmy Ritesha Batry,


szukając jego krótkometrażówek.

P.S. W filmie cytat z bardzo lubianego przeze mnie amerykańskiego Dymu z 1995 roku.