Sloneczniki

Poszerzenie pola walki - Michel Hoellebecq

Poszerzenie pola walki - Michel Hoellebecq

09-03-2014

 

str 168 Wydawnictwo WAB 1994/20005
franc. Extension du Domaine de la Lutte


"Cząsteczki elementarne" wspominam jako kotrowersyjną książkę, a jednak mimo dręczącego nastroju pustki obecnego w tej powieści  niektóre  przemyślenia Michela Houellebecqa na tyle mnie zainteresowały, że wiedziałam, że  wrócę do niego.


"Poszerzenie pola walki" - nawet nie dwustustronicowa książeczka - to debiut powieściowy  francuskiego pisarza. Napisana w pierwszej osobie opowieść przedstawia historię trzydziestokilkulatka, który żyje  poza relacjami, który swoją samotność zamienia na wrogość wobec siebie, wobec innych aż po próbę detrukcji, aż po zabójstwo, czy szaleństwo. Można go spotkać m. in. w takich miejscach we Francji jak Paryż,


czy Rouen (gdzie spalono Joannę d'Arc).

 

 Michel Hoellebecq mówi nam o tym, że ludziom po prostu brakuje miłości, że źle im żyć poza więziami, poza wartościami, w nietrwałości, w świecie, w którym "łóżka ogólnie biorąc są dużo bardziej trwałe niż małżenstwa". W tej niepewności, w niedosycie miłości najpewniejsza staje się, jeśli nie obojętność, to nienawiść.  Do dentystów, analityków, psychologów, kobiet, a w ostateczności do wszystkich ludzi. Uczucia zastępowane są doświadczeniami seksualnymi jako ersatz łączności,

mark-chadwick.deviantart.com

jeśli nie duchowej, to chociaż cielesnej, jeśli nie na całe życie, to chociaż na chwilę, a gdy to okazuje się niemożliwe, dąży się do władzy nad kimś wzbudzając w nim jeśli nie miłość czy pożądanie to chociaż strach przed śmiercią. Jeśli bohatera nie stać na to, by być dla kogoś tym jedynym, albo choćby kolejnym  kochankiem to może być zagrożeniem, potencjalnym zabójcą.

MH pisze o świecie,

- w którym  starzy mówią o sobie:
"Zazdrościmy młodym i z tego powodu ich nienawidzimy...


Potem ta nienawiść nieco słabnie i gaśnie, tak jak wszystko gaśnie. Nie zostaje nic poza goryczą i  niesmakiem, chorobą i oczekiwaniem na śmierć"

- w którym "miłość jako niewinność i jako skłonność do iluzji, jako zdolność do redukcji ogółu płci przeciwnej do jednej kochanej istoty" niszczy przesyt seksem, "doświadczenia seksualne, które szybko podkopują i unicestwiają jakąkolwiek moż
liwość  sentymentalnej czy romantycznje projekcji"

- w którym nikt już nie potrzebuje  rodzenia dzieci, ani żegnania kogoś na pogrzebie 

- w którym niedziela już nie cieszy ("zwłaszcza, gdy się nie wierzy w Boga")

- w którym straciliśmy apetyt na życie, a pasję życia zastąpiła apatia i teraz słyszymy: "Mieliście jakieś życie. Były takie chwile, kiedy mieliście jakieś życie. Z pewnością nie pamiętacie tego bardzo dobrze, ale fotografie to potwierdzają. Prawdopodobnie w czasie waszego dorastania albo trochę później.  Ale wasz apetyt, żeby żyć był wówczas ogromny! Egzystencja wydawała się obfitować się  w niewypowiedziane możliwości"

peanutonthetable.com


-  w którym "rozwijają się środki komunikacji, wnętrza mieszkań wypełniają się nowoczesnym sprzętem. Relacje ludzkie stopniowo stają się niemożliwe, co zresztą redukuje liczbę historii, z których składa się życie. W ten sposób oblicze śmierci okazuje się powoli w całym swym blasku"

- w którym szczytem wolności jest życie bez wiązania się z kimkolwiek

- w którym upadają autorytety, w którym dokonuje się eutanazji na nikomu niepotrzebnej staruszce, a spowiedź z tego grzechu pieczętuje seks ze spowiednikiem.


"Teraz jesteście daleko od brzegu. O tak, bardzo daleko!" O jakim brzegu pisze MH? O lądzie rozpoznawania dobra i zła, ziemi, na której rodzą się uczucia, a dzięki nim i więzi? "Długo myśleliście, że istnieje jakiś drugi brzeg, teraz już wiecie, że go nie ma. Jednak nadal płyniecie i każdy ruch, jaki wykonujecie, przybliża was do utonięcia. Dławicie się, pali was w płucach. Woda wydaje się coraz chłodniejsza, a przede wszystkim bardziej gorzka. Umrzecie teraz. To nic. Jestem tutaj. Nie zostawię was. Kontynuujcie lekturę". Kto mówi do nas: nie zostawię was? Autor, czy Bóg?

arenashawn.blogspot.com


MH interesująco przedstawia wpływ rozpadu więzi na upadek sztuki. Pisze o tym tak:
"To postępujące zanikanie ludzkich relacji nie pozostaje bez wpływu na problem powieści. Jak w obecnej sytuacji posługiwać się narracją gwałtownych namiętności, które trwają przez lata i czasami odciskają piętno na kolejnych pokoleniach? ... Forma powieści nie jest jeszcze gotowa, by opisać obojętność i nicość; trzeba by wymyślić bardziej bezbarwny sposób wyrazu, bardziej zwięzły, bardziej monotonny."

Bliskie mi są  motta użyte przez MH, cytaty ze świętego Pawła i z Buddy:

buddyzm.media.pl

- Noc już dojrzała, dzień się zbliża.
Pozbądźmy się zatem dzieł ciemności
i przywdziejmy oręż światła" ( list do Rzymian 13,12)

- "Te dzieci są moje i te bogactwa są moje"
Tak oto mowi głupiec, ktory popadł w obłęd.
Zaprawdę nie należymy do samych siebie. Skąd te dzieci? I skąd te bogactwa? (Dhammada,V)

Ostrzegając przed dosadnością, a czasem wręcz wulgarnością (typu "Kutasa zawsze można sobie uciąć, ale jak zapomnieć o pustce waginy")  polecam jako ciekawą lekturę. Aczkolwiek bardzo przygnębiającą.



CYTAT z odniesieniem do tytułu:
"Podobnie jak niepohamowany liberalizm ekonomiczny...liberalizm seksualny wytwarza zjawiska skrajnej pauperyzacji....W systemie seksualnym całkowicie liberalnym niektórzy mają różnorodne i ekscytujące życie erotyczne, inni skazani są na masturbację i samotność.Liebralizm ekonomiczny to poszerzenie pola walki...podobnie liberalizm seksualny"