Thiruvilayadal Arambam (Indie 2006 - tamilski)
Thiruvilayadal Arambam (Indie 2006 - tamilski)
05-11-2013
- o tym, jak mrówka pokonała słonia
Reżyseria:Boopathy Pandhian (Devathayai Kanden)
Muzyka:D. Imman
Zdjęcia: S Vaidy
Premiera: 2006
Język: tamilski
Tytuł:Zaczynają się zawody bogów
திருவிளையாடல் ஆரம்பம்
Thirukumaran (Dhanush) to lekkoduch ze smykałką do zrobienia wszędzie dobrego interesu. Na razie dorabia się najwyżej na drobnych oszustwach daremnie namawiając ojca, by uwierzył w niego, by zainwestował pieniądze w jego wymarzoną firmę. Ale wciąż atakującemu go ojcu trudno uwierzyć,
że przynoszący radość całej ulicy, ale i uwikłany w bójki, goniony przez policjantów, lądujący na posterunku syn, może w życiu zrobić coś pożytecznego. Kiedy kolejny raz wraca pijany, zgubiwszy swój motor, ojciec wyrzuca go z domu. Ale Bóg Thiru błogosławi, bo dzięki temu śpiąc wśród bezdomnych przy świątyni może ujrzeć rozmodloną Priyę (Shriya Saran). Zobaczywszy pokochał ją.
Jak przekonać dziewczynę, że są dla siebie przeznaczeniem,
a potem jej brata Guru (Prakash Raj), że on obibok bez grosza przy duszy jest tym, który zatroszczy się o Priyę najlepiej?....
Tę komedię rozświetla obecność Dhanusha. Zaraża radosną energią, bawi swoją bezczelnością, swobodą, z jaką demonstruje, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Z przyjemnością patrzę, jak żywiołowo tańczy, z jaką lekkością nosi białe mundi (mundi?),
ozdobiony świeżo zdobytym złotem, ale czuję też wzruszenie, gdy smuci się wykluczony z rodzinnego przeżywania święta Diwali. Zdarzenia pokazane są w szybkim tempie, zmiana goni zmianę. Najpierw trzymam za bohatera kciuki w jego zmowie z losem, z Bogiem (zabawna scena deszczu na zawołanie),
gdy zdobywa serce dziewczyny, a już potem bawię się grą, jaką prowadzi z jej bratem
ryzykując i rosnąc w siłę. Sprawiajac, że Guru nie chcąc dać mu kwiatka, musi z czasem odkupić od niego cały ogród. Duet Dhanusha z Prakashem Rajem - świetny. Czasem dramatyczny,
przeważnie zabawny.
Tak jak w Padikkathanen dzieliła bohaterów przepaść wykształcenia, tak tu podział przebiega na linii bogaty/biedny. Bohater Prakasha Raja w potyczce słownej przekonuje Thiru, że on może spać na ulicy, a Priya nie zaśnie bez klimatyzacji, że on ma dwie koszule, a Priya pięć samochodów. Takich motywów w kinie indyjskim wiele, ale tu można mieć dużo zabawy dzięki dialogom, zwrotom akcji, a przede wszystkim nadającym temu życie aktorom.
Właściwie najbardziej uwagę zwróciłam na duet Prakasha Raja i Dhanusha, ale bohater Dhanusha próbuje się tu odnaleźć w licznych relacjach - ze wspierającymi go kumplami, z niewierzącym w niego ojcem, z pocieszającą go, a w końcu też rozczarowaną nim matką,
z droczącym się z nim braciszkiem, na którym wyżywa swoją złość i w relacji z dziewczyną (Shriya Saran) zdobywaną, kochaną z wzajemnością, rozżaloną, proszoną o wybaczenie.
Przewrotna komedia, w której mrówce udaje się wygrać ze słoniem. Bardzo mi się podobała:))
CYTATY:
- kapela z Tanjore
- betel z Kumbakonam
- jedzenie z Chettinad
- jaśmin z Madurai
- słodycze z Thirunelveli
- narzeczony Indus z dyplomem i z Londynu lub USA
PIOSENKI:
Aadra Ramma
Ennama Kannu
Kannukkul Yetho
Madurai Jilla
Theriyaama Parthuputen
Vizhigalil Vizhigalil
P.S.Bank Baroda zgłosił pretensje do filmu z powodu powiązania jego nazwy z obrazem cmentarza.
Muzyka:D. Imman
Zdjęcia: S Vaidy
Premiera: 2006
Język: tamilski
Tytuł:Zaczynają się zawody bogów
திருவிளையாடல் ஆரம்பம்
Thirukumaran (Dhanush) to lekkoduch ze smykałką do zrobienia wszędzie dobrego interesu. Na razie dorabia się najwyżej na drobnych oszustwach daremnie namawiając ojca, by uwierzył w niego, by zainwestował pieniądze w jego wymarzoną firmę. Ale wciąż atakującemu go ojcu trudno uwierzyć,
że przynoszący radość całej ulicy, ale i uwikłany w bójki, goniony przez policjantów, lądujący na posterunku syn, może w życiu zrobić coś pożytecznego. Kiedy kolejny raz wraca pijany, zgubiwszy swój motor, ojciec wyrzuca go z domu. Ale Bóg Thiru błogosławi, bo dzięki temu śpiąc wśród bezdomnych przy świątyni może ujrzeć rozmodloną Priyę (Shriya Saran). Zobaczywszy pokochał ją.
Jak przekonać dziewczynę, że są dla siebie przeznaczeniem,
a potem jej brata Guru (Prakash Raj), że on obibok bez grosza przy duszy jest tym, który zatroszczy się o Priyę najlepiej?....
Tę komedię rozświetla obecność Dhanusha. Zaraża radosną energią, bawi swoją bezczelnością, swobodą, z jaką demonstruje, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Z przyjemnością patrzę, jak żywiołowo tańczy, z jaką lekkością nosi białe mundi (mundi?),
ozdobiony świeżo zdobytym złotem, ale czuję też wzruszenie, gdy smuci się wykluczony z rodzinnego przeżywania święta Diwali. Zdarzenia pokazane są w szybkim tempie, zmiana goni zmianę. Najpierw trzymam za bohatera kciuki w jego zmowie z losem, z Bogiem (zabawna scena deszczu na zawołanie),
gdy zdobywa serce dziewczyny, a już potem bawię się grą, jaką prowadzi z jej bratem
ryzykując i rosnąc w siłę. Sprawiajac, że Guru nie chcąc dać mu kwiatka, musi z czasem odkupić od niego cały ogród. Duet Dhanusha z Prakashem Rajem - świetny. Czasem dramatyczny,
przeważnie zabawny.
Tak jak w Padikkathanen dzieliła bohaterów przepaść wykształcenia, tak tu podział przebiega na linii bogaty/biedny. Bohater Prakasha Raja w potyczce słownej przekonuje Thiru, że on może spać na ulicy, a Priya nie zaśnie bez klimatyzacji, że on ma dwie koszule, a Priya pięć samochodów. Takich motywów w kinie indyjskim wiele, ale tu można mieć dużo zabawy dzięki dialogom, zwrotom akcji, a przede wszystkim nadającym temu życie aktorom.
Właściwie najbardziej uwagę zwróciłam na duet Prakasha Raja i Dhanusha, ale bohater Dhanusha próbuje się tu odnaleźć w licznych relacjach - ze wspierającymi go kumplami, z niewierzącym w niego ojcem, z pocieszającą go, a w końcu też rozczarowaną nim matką,
z droczącym się z nim braciszkiem, na którym wyżywa swoją złość i w relacji z dziewczyną (Shriya Saran) zdobywaną, kochaną z wzajemnością, rozżaloną, proszoną o wybaczenie.
Przewrotna komedia, w której mrówce udaje się wygrać ze słoniem. Bardzo mi się podobała:))
CYTATY:
- Nikt mnie nie kocha - ojciec nie chce mi dać szmalu, bank nie chce mi dać pożyczki. - mówi bohater Dhanusha
- Kiedy widzisz pierwszy raz dziewczynę, powinieneś chcieć z nią uciec, a nie uciec od niej jak najszybciej.
- Jasna skóra to choroba, nie wytrzymuje zimna i upałów.
- Małe rodziny są szczęśliwe - ja, ty i nasz dzidziuś (bohater Dhanusha mówi hasłem propagującym planowanie rodziny)
- Ziemię nawiedzają różne kataklizmy, to nie znaczy, że Bóg nas nie kocha
- Siła słonia leży w trąbie, nadzieja jest siłą człowieka
- To twój towar, ustal cenę (mówi bohater Dhanusha do brata dziewczyny)
- Miłość jest jak drzewo. Pieniądze jak wiatr. Kiedy wieje wiatr drzewo się trzęsie, ale nigdy nie odleci.
- Niech nie zabija naszej miłości, bo maczeta popieści jego kości (tłumaczowi nawet prawie rymem wyszło:)
- kapela z Tanjore
- betel z Kumbakonam
- jedzenie z Chettinad
- jaśmin z Madurai
- słodycze z Thirunelveli
- narzeczony Indus z dyplomem i z Londynu lub USA
PIOSENKI:
Aadra Ramma
Ennama Kannu
Kannukkul Yetho
Madurai Jilla
Theriyaama Parthuputen
Vizhigalil Vizhigalil
P.S.Bank Baroda zgłosił pretensje do filmu z powodu powiązania jego nazwy z obrazem cmentarza.