Sloneczniki

Lootera (Indie 2013 - hindi)

Lootera (Indie 2013 - hindi)

12-10-2013
- rabuś malarzem
reżyseria:Vikramaditya Mokwane (Udaan)
Scenariusz: Vikramaditya Mokwane (Dev D. ,Uddan)
Tytuł: rabuś, złodziej (Robber)
Zdjęcia: Mahendra Shetty
Muzyka: Amit Tridevi
Premiera: 2013
Ocena: IMDb 7.4/10
grany w Kalkucie i Darjeeling



1953. Manikpur w  Zachodnim Bengalu. W domu rodziny zamindarów Roychaudhary pojawia się dwóch mężczyzn Varun Srivastav (Ranveer Singh) i Devdas Bannerjee (Vikrant Massey).



Proszą o zgodę na prowadzenie wykopalisk na terenie posiadłości. Wkrótce Varun stanie się bardzo ważną postacią w domu gospodarzy. Podczas lekcji malarstwa 




między nim a córką gospodarza Pakhi  (Sonakshi Singha)




 rozwinie się miłość.



Równolegle ojciec Pakhi (Barun Chanda) znajdzie w Varunie powiernika dla swoich kłopotów. Pięć lat po odzyskaniu niepodległości Indie wywłaszczają zamindarów, w swoim czasie współpracujących z Brytyjczykami. Ojciec Pakhi wzbrania się przed wyprzedażą swego dziedzictwa, ale przymuszony do tego zgadza się na pośrednictwo Varuna. Pewnej nocy Varun i Devdas znikają z posiadłości, a rano Roy Chaudhry stwierdza, że został ograbiony....

Już pierwsze sceny, gdy widzimy jak bohater wkracza w życie bohaterki, zdumiony jej widokiem,




 zraniony przez nią  podczas pierwszego ich spotkania (dosłownie)



zaciekawiły mnie. Minęło już trochę czasu od kiedy obejrzałam kolejny film twórcy Udaana, Vikramadityi Motwane.



Nie rozczarowałam się. Wprost przeciwnie. Jego obrazy wciąż są w mojej pamięci, sugestywne, budzące uczucia niepokoju, tęsknoty, obawy, współczucia. Złocisty Bengal Tagore pokazano tu rzeczywiście w kolorach brązo żółcio czerwieni. W powietrzu  wisi strach przed kończącym się światem. Dla Indii właśnie uwolnionych od brytyjskiego zaborcy zaczyna się nowy czas, nowe nadzieje, dla zamindarów bengalskich to koniec ich epoki. Przemijają, obdzierani z własności, rozliczani z czasu dostatku zawdzięczanego współpracy z Brytyjczykami (wspaniale przedstawia ich los Barun Chanda). Równolegle z tym wątkiem społecznym poprowadzono w tej historii wątek psychologiczny. Rodzi się czyjeś uczucie,



strach przed szantażem nie pozwala się w nim spełnić, ktoś kogoś zawodzi, raniąc tym też nieodwracalnie siebie. Pokazano to bardzo oszczędnie, nie w słowach, ale w obrazach. Wypatrywanie kogoś, cieszenie się czyjąś obecnością, w niepewności, nieśmiało, w oczekiwaniu.



Ostatnio niezbyt podobały mi się role kobiet, ale Sonakshi Singha mnie swoją rolą ujęła.



 Wierzyłam i jej i Ranveerowi Singhowi (z Band Baja Baarat). Jemu może nie we wszystkich scenach.  A jednak... Obrazy bardzo sugestywne, role szczere. Dlaczego przerywałam seans, nie dając się porwać historii, wracając do niej i znowu porzucając? Czy w porównaniu z Udaanem, który obejrzałam w napięciu, jednym tchem, coś tu wydało mi się w całej nostalgii za minionym czasem zbyt wydumane? Nie, raczej obawiałam się tego ciężaru mroku, nie chciałam wchodzić z bohaterami w zawiedzenie sobą.
A przecież zapadł mi w pamięć ten film, poprzez obraz  pokazujący różne fazy uczucia. W pierwszej, gdy wszystko jest jeszcze obietnicą, a akcja rozgrywa się w gorącym Bengalu,w obrazach dominuje czerwień, w drugiej rozgrywającej się w zaśnieżonych górach w Dalhausie



 przeważa kolor niebieski. Bohaterowie już przeżyli rozczarowanie, ktoś zawiódł, ktoś poczuł się oszukany. Czas na skruchę, może na wybaczenie. Operator Mahendra Shetty pokazuje to pięknie w zróżnicowanych kolorem obrazach.

Punktem wyjścia dla filmu jest opowiadanie O'Henry'ego "The Last Leaf " - i rzeczywiście w tej historii odgrywa rolę ostatni liść trzymający się ogołoconego drzewa, nie do zerwania, bo trzyma go na drzewie czyjaś miłość. To symbol nadziei dla ciężko chorej bohaterki. Motyw trochę jak z naszej Kamizelki Prusa. Ale i tak mnie - wzbudzając jednocześnie zażenowanie -  poruszył.



Bardzo też podobała mi się opowieść o papudze, w której ukryte jest czyjeś życie.

Oprócz wątku społecznego (Indie w momencie przemiany po wyzwoleniu) i wątku miłosnego film zawiera też elementy akcji, intrygi związanej z tytułowym rabowaniem, a jeśli z  rabowaniem, to i pościgiem prowadzonym przez mało tu wyrazistego bohatera zagranego przez Adila Hussaina.



Ciekawszą rolę zagrał wg mnie debiutant Vikrant Massey. W roli Devdasa, przyjaciela głównego bohatera, rozumiejącego go, a jednocześnie przypominającego mu ograniczenia, w jakich żyje, aktor brzmiał bardzo wiarygodnie.



Podobnie jak w filmie Udaan, tu też  mamy scenę recytacji wiersza (Motwane chyba lubi poezję :). Słyszymy słowa poety języka hindi, Nagarjuna



For days together the kitchin remaind silent
For days together the blind dog slept hungry
For days together the lizards crawled on the walls
For days together even the rats were brought to teh brink
Food came home, after days together
Smoke filled teh coutyard after days together
Rooms sparkled again after days together
The crow spreads his wings after days together.

Po tym filmie, w ktorym miłość zwycięża śmierć, bardzo jestem ciekawa kolejnego filmu Vikramadityi Motwane.


PIOSENKI:

Manmarziyan

Sawaar Loon

Ankahee

Shikayatein

Zinda Hoon Yaar