Sloneczniki

Najgorsza w szkole jogi - Lucy Edge

Najgorsza w szkole jogi - Lucy Edge

09-08-2013

ZYSK i S-KA Naokoło Świata
rok dwa tysiące pięć/ w Polsce dwa tysiące dziesięć



Dziesięć lat w firmach reklamowych, daremne poszukiwanie mężczyzny życia, pocieszanie się drinkami - taki jest punkt wyjścia, gdy Lucy rusza w kilkumiesięczną podróż po aśramach Indii szukając w jodze sensu życia, zmiany siebie, doskonalenia ciała, by stało się atrakcyjniejsze dla mężczyzn, ich samych wreszcie, ich fascynacji nią, zatrzymania się przy niej, wybrania jej. Powróciwszy pisze o swoich wrażeniach. Pełnym humoru językiem, zabawnie podsumowując białych z Zachodu szukających w Indiach rozwiązań dla swojego życia, ale i ludzi Wschodu handlujących czasem jogą jak towarem, robiących pieniądze na wschodniej duchowości. To, co mnie przy tej książce trzymało to zabawny język i ciekawość miejsc, które Lucy przedstawia. Wędrując po całych Indiach w poszukiwaniu ośrodków wtajemniczających ją w jogę. Jej podróż zaczyna się w Karnatace w Mysore,


 potem Kerala i - Trivandrum


 - Varkali



- Allapuzha


 -  u Ammy w Vallikkavu


 - Kochi, a potem Maharasztra i u Osho w Pune


 - a na północy - Riszikeś



- Kumbh Mela w Haridwar


 - Delhi - Madras - aśram Sri Aurobindo w Auroville w Pondicherry,



 Tiruvannamalui w Tamil Nadu


 - w końcu powrót do Londynu. To opowieść o tym, jak ludzie w poszukiwaniu siebie, starają się być kimś innym, wchodzą w cudzą skórę, w obce im tradycje, szukają jak najdalej od swych korzeni, łapczywie biegną  próbując czegoś z obcej im kultury. Maski, szczudła i kule podtrzymujące własnego ego. To dla mnie pytanie o skrzydła i korzenie. Co z obcej kultury może nas uskrzydlić, nie wykorzeniając z własnej? Raziła mnie w tej opowieści pewna powierzchowność przeżyć i relacji bohaterki. Czy szuka ona więzi, czy przyjemności i potwierdzenia siebie? Czy szuka Boga czy tylko guru, przewodnika, który powie jej autorytatywnie, co ważne, co nie, jak żyć? Książka jest zadedykowana Mamie i Tacie jej pierwszym guru, a zabawnie, z kpiną sformułowane tytuły rozdziałów dają już smak tego, o czym jest ta opowieść: "Fioletowe wibracje otwierają mi czakrę korony na całą szerokość", "Połączmy się ze źródłem kosmicznej szczęśliwości czyli z wszechświatem", "Przychodzić duży seks, przychodzić duże pieniądze." Czasem myśli głoszone w aśramach podobają mi się, np odróżnić to, czego chcę od tego, czego potrzebuję - teraz jednak wydaje mi się, że to spotkałam u czytanego równolegle psychoterapeuty Yaloma. Ujmuje w tej książce szczerze - i często zabawnie - przedstawiony obraz ograniczeń, z jakimi boryka się bohaterka. W aśramie w Mysore, którego doświadczenia Lucy przeplata z wrażeniami z Ortario and  Magdali's Cafe konfrontuje się ona ze swoją słabością w ten sposób: "Wszystko na próżno. Kiedy mówił, że mam zrobić wdech i otworzyc się na nowe doświadczenia, ja robiłam wydech. Kiedy mówił, że mam zrobić wydech i odciąć się od przeszłości, ja wstrzymywałam odech i szczelnie zamykałam w sobie wszystkie przeżycia". Lucy z trudem, najczęściej daremnie dąży do ćitta writti nirodhah - "kontrolowania aktywności umysłu", w którym nie chodzi o wypieranie myśli, ale o "zachowanie uważności, obserwowanie tej aktywności i rozwijanie umiejętności usuwania mentalnej gadaniny, która jest przeszkodą na drodze do wewnętrznego spokoju".

Lucy wydaje się być w swoich poszukiwaniach imponująco systematyczna. Wędruje od jednej do drugiej szkoły jogi po całych Indiach. Którą ścieżka jogi pojść? Drogą królewskiej naukowej radźa jogi z Desikacharem w Madrasie?


 Drogą  samopoznania - dźnana joga - w Tiruvannamalai?


 
A może wybrać bhakti jogę - ścieżkę miłości i oddania z Przytulającą Matką w rozlewiskach Kerali?


 Jogę integralną Sri Aurobindo w Aueroville?


Tandrę  - uwielbienie ciała, które jest rozkoszą boskości u Osho w Pune?
 

Precyzję jogi Iyengara też w Pune?


Aśtangę w Mysore





 czy śivanananda w aśramie Kerali
.


Lucy pisze o pięciu stanach mentalnych:
 - ksiptam - stan wielkiego pobudzenia, w którym umysł przypomina motyla
mudham - regularna chandra, w której umysł jest stępiony, bezwładny i zachmurzony
- viksiptam - umysł jest w stanie się skupić, ale kocentruje się na robieniu czegoś albo myśleniu, ale nie na medytacji
- ekagrata - stan, w którym umysł skupia się w jednym punkcie i może się skoncentrować w stanie wyższej kontemplacji
- nirudddham - stan, w którym umysł widzi wszystko jasno, bez zniekształceń ćitta writti

Znam tylko  trzy pierwsze, a Wy?