Sloneczniki

Przed wschodem słońca (1995 - USA)

Przed wschodem słońca (1995 - USA)

02-07-2013
- przed zachodem i przed północą
Reżyseria: Richard Linklater ( Przed zachodem słońca, Przed północą)
Scenariusz: Richard Linklater, Kim Krizan
Tytuł: Before Sunrise
Nagrody: dla reżysera (nominacja do Złotego  Niedźwiedzia, Srebrny Niedźwiedź  w Berlinie), nominacja MTV (best kiss)

Język: angielski, niemiecki, francuski
Muzyka: Fred Frith
Zdjęcia: Lee Daniel
Produkcja: USA
Premiera: 1995
Ocena:  IMDb 8/10




Z widzianego przed laty filmu Przed wschodem słońca najbardziej pamiętam wędrówki dwojga właśnie poznających się bohaterów. Chodzą i chodzą

po Wiedniu nocą. Wciąż rozmawiając ze sobą,

a w tych rozmowach - ogromna ciekawość siebie,

aż po pragnienie, by być ze sobą coraz bliżej, coraz dłużej.

Na zawsze? Utkwiły mi w pamięci słowa Jessiego (Ethan Hawke), który zwierza się Celine (Julie Delpy) z tego, że był dzieckiem niechcianym przez rodziców. Przed jego narodzinami rozważano, czy pozwolić mu się urodzić, czy nie. Bohaterowie Przed wschodem słońca ze strachu przed dookreśleniem swojego związku, z obawy przed odrzuceniem pozostawili siebie w niepewności.

Ewentualne spotkanie po kilku miesiącach miało być próbą dopiero co rodzącego się uczucia, sprawdzeniem tego, czy ma ono przyszłość.


Minęło dziewięć lat. W naszym życiu i w życiu bohaterów. O tej historii zrealizowano w 2004 roku kolejny film Przed zachodem słońca.

 

A dziewięć lat potem następny - Przed północą.


 

To, co najciekawsze w tej trylogii o związku kobiety i mężczyzny to zbudowana na nieustającym dialogu  (z pocztówkami Wiednia, Paryża i tym razem Grecji w tle)

analiza relacji dwojga osób, rozłożona w czasie.

Od Przed wschodem słońca minęło już osiemnaście lat. Dziecko, które mogło się począć w pierwszą wiedeńską noc Celine i Jessiego mogłoby już osiągnąć pełnoletniość. Czy spotkamy ich jeszcze razem, już pięćdziesięciolatków, za dziewięć lat?

P.S.

Dwa lata temu  (w drodze do Indii) przeżyłam swoją noc w Wiedniu. Po Before Sunrise miałam bardzo romantyczne oczekiwania. Tym czasem było przeraźliwie zimno, spóźniliśmy się na ostatni pociąg na lotnisko, oszczędzając pieniądze na Indie daremnie próbowaliśmy przeczekać noc do świtu na dworcu. Pozamykano wszystkie. Mogliśmy ich szklaną pustkę oglądać z zewnątrz dygocząc z zimna. Obok bezdomnych. Taksówką zawiezieni na lotnisko doczekaliśmy tam rana i samolotu do Bombaju. Tylko jedno było w nastroju Before Sunrise. Był przy mnie ktoś,  z kim warto marznąć w wiedeńską noc.